Widzisz, problem polega na tym, że ceny produktów spożywczych mogą znacznie się różnić w zależności od regionu. Poza tym nawet w tym samym regionie czy miejscowości często istnieją sklepy, w których zaopatrują się głównie miejscowi oraz takie, które nastawione są przede wszystkim na turystów, tak jest np. u nas w Urbino. Różnice w cenach niektórych produktów w tych sklepach mogą sięgać nawet kilkuset procent.
Weźmy przykład z Sardynii. Lubimy robić sobie czasem grilla i 2 steki wołowe kupione w sklepie w pobliżu Villacidro, gdzie zaopatrują się miejscowi, kosztowały 3 euro. Takie same steki na wyspie La Maddalena (kupione w tanim markecie) kosztowały 6 euro, a w Cala Gonone, w sklepie nastawionym na turystów, kosztowały ponad 12 euro. Najsmaczniejsze były te za 3 euro, później te za 12, a na końcu te za 6 euro.
Ogólnie to ja, z punktu widzenia osoby mieszkającej we Włoszech, nie widzę większych różnic w cenach żywności w obu krajach, oczywiście są produkty, za które trzeba zapłacić we Włoszech więcej (np. pieczywo), jak i takie, które kosztują mniej (np. wina).